Witajcie! Jeśli śledzicie na bieżąco mojego facebook’a
wiecie, że sytuacja została opanowana i mogę wrócić do regularnego pisania. Post
z którym dzisiaj przychodzę kojarzy mi się z nadchodzącymi Walentynkami.
Dlaczego? A dlatego, że luty to jeszcze zima, a jak zima to obowiązkowo śnieg i
biały kolor. Natomiast Walentynki to przecież święto zakochanych, a jak
zakochani to miłość, serca i kolor czerwony. Zatem powiedzcie sami czyż świeca
zapachowa Yankee Candle „SNOW IN LOVE” nie pasuje do tego opisu idealnie? Mi
się właśnie tak kojarzy.
Świeca Snow In Love pochodzi z okolicznościowej linii
zapachowej Yankee Candle z serii Classic.
Wyczuwalne aromaty: drzewa iglaste, paczula. Świeca pali się
od 100 do 150 godzin – wystarcza na baaardzo długo.
Do wykonania świecy użyto prawdziwego wosku i naturalnych
aromatów, które wyczuwalne są tak naprawdę już po otwarciu świecy. Duże świece
posiadają ręcznie prostowane knoty co sprawia, że ich płomień umiejscowiony
jest centralnie, a świeca wypala się do samego końca.
Tak naprawdę świecę kupiłam już dawno przez internet. Jest
to ten rodzaj zapachu, który nie wiemy jak pachnie i czy się nam spodoba, ale
świeca ma taki ładny obrazek, że musimy ją kupić. Myślę, że fani świec
zapachowych wiedzą o czym mowa. Tak też się stało, kupiłam ją „za ładne oczy”. Pamiętam
kiedy zaciągnęłam się tym zapachem pierwszy raz – od razu w mojej głowie
pojawiła się myśl, że jest to mój pierwszy i ostatni raz z tą świecą… Musiało
minąć trochę czasu zanim ponownie zdecydowałam się po nią sięgnąć. Tym razem
zapach wydał mi się inny – powiedziałabym nawet przyjemny. Słodki, delikatny i wciągający
– już nie był tak mdły jak za pierwszym razem. Wydawał się inny od tego, który
tkwił w mojej pamięci. Nawet upewniłam się czy to aby na pewno jest ta sama
świeca.
Zapach jest intensywny, ciepły, otulający i nastraja
pozytywnie. Co prawda nie wyczuwam leśnych aromatów - drzew iglastych, ale zapach
ma w sobie coś wyjątkowego i magicznego co może kojarzyć się z zimą. Początkowo
zapach wydaje się perfumeryjny i nieco ciężki, ale wraz z upływem czasu staje
się lżejszy i bardziej delikatny. Nie jest mdły i męczący, a jego zapach wypełniając
pomieszczenie rozgrzewa je. Myślę, że jest to zapach zimy pełnej miłości. Lekko
tajemniczy i zmysłowy, idealny na wspólne wieczory i poranki.
Znacie tą świecę/wosk ? Jak się u Was sprawdził? Może też się z nią nie polubiliście od pierwszego spotkania?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj na moim blogu. Jest mi bardzo miło, że mogę Cie tutaj gościć. Jeśli mój blog Ci się podoba dodaj mnie do obserwowanych. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.
0