02:52

Kalendarz adwentowy Sephora Favorites 2020 - czy warto było wydać na niego 500 złotych? Recenzja kosmetyków + dużo zdjęć!

Kalendarze adwentowe kojarzą mi się z dzieciństwem i świętami. Myślę, że to ciekawy pomysł na prezent dla każdego niezależnie od płci czy wieku. Do niedawna popularne były te ze słodyczami i kosmetykami, ale obecnie można znaleźć w nich świece zapachowe, herbaty czy gadżety do włosów. W zasadzie jeśli wykonamy taki kalendarz samodzielnie wewnątrz możemy umieścić co tylko chcemy. Dzisiaj chciałam pokazać Wam kalendarz, który pojawił się w zeszłym roku na moim Instagramie, ale nie miał okazji zagościć na blogu. W związku z Waszymi pytaniami postanowiłam wrócić do niego. Sephora Favorites 2020 bo o nim mowa to jedna z trzech wersji kalendarzy oferowanych co roku przez markę Sephora. W każdym z nich znajdziemy produkty do makijażu, pielęgnacji czy kąpieli. 


Kalendarz Sephora Favorites 2020 można było kupić w zeszłym roku za 499 zł, wersja 2021 jest droższa i kosztuje 595 zł. Myślę, że każdy z nas zdążył się już przyzwyczaić do rosnących cen... Warto więc polować na promocje, niestety często nie obejmują one tych rzeczy, które aktualnie chce kupić. Czy Wam też się to zdarza? Wracając do kalendarza to jego zawartość była zróżnicowana, była to zarówno pielęgnacja jak i kolorówka. Niektóre kosmetyki skradły moje serce, ale i takie które oddałam bliskiej osobie. 

Moja opinia o kosmetykach z kalendarza:

1. Pat McGrath Labs FetishEYES Mascara - Xtreme Black – Maskara (format pełnowymiarowy) - opakowanie w zasadzie niczym się nie wyróżnia, ale za to w środku kryje się bardzo dobry produkt. Szczoteczka jest tradycyjna, a jej główka jest prosta (nie zwęża się ku końcowi). Idealnie pokrywa rzęsy tuszem, nie skleja ich i potrafi odwalić kawał dobrej roboty. Rzęsy są naprawdę ekstremalnie wydłużone i podkręcone. Jedna z lepszych jakie miałam okazję używać. Szkoda tylko, że cena (169 zł) nie jest niższa... 

2. Benefit 24-Hour Brow Setter – Żel utrwalający makijaż brwi (format podróżny) - chociaż jest to miniaturka wygląda równie stylowo co jej pełna wersja. Zakrętka posiadająca specyficzny kształt sprawia, że dobrze leży w dłoni do tego genialny grzebyczek i aplikacja jest banalnie prosta. Żel radzi sobie dobrze nawet w krzaczastymi brwiami - czyli takimi jak moje. Wystarczy jedno pociągnięcie i są idealnie ułożone. 

3. Milk – Kush High Volume Mascara – Maskara zwiększająca objętość rzęs (format podróżny) - w zasadzie produkt nie wyróżniający się ani opakowaniem, ani jego zawartością. Szczoteczka tradycyjna, lekko zwężająca się na końcu, wygodna w użyciu. Niestety nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów. Produkt jakich wiele. 

4. Marc Jacobs At Lash'd  Mascara – Maskara podkręcająca i podkreślająca rzęsy (format podróżny) - ten tusz niewątpliwie urzeka pięknym opakowaniem. Myślę, że mam dużo wspólnego ze sroką - kocham wszystko to co się błyszczy, a najbardziej złoto. Szczoteczka standardowa, delikatnie zwężająca się ku końcowi dobrze "wyczesuje" rzęsy. Jest to mój kolejny ulubieniec kalendarza.

5. Tarte Tarteist Double Take Eyeliner – Eyeliner (format pełnowymiarowy)  - jeden kosmetyk, który jest z jednej strony eyelinerem w pisaku, a z drugiej czarną kredką. Do tego jest to produkt wegański. Zarówno pisak jak i kredka są ok, są trwałe i intensywnie czarne. Jednak nie różnią się jakoś znacząco od tych o połowę tańszych z drogerii. Jednak jest to kosmetyk z wyższej półki, który ładnie wygląda, więc pewnie i tak trafił by do mojej kolekcji.

6. Nudestix Magnetic Luminous Eye Color – Kredka do oczu w odcieniu Burnish (format pełnowymiarowy)  - miałam lata temu podobną kredkę z Avon i była ona moją ulubioną. Teraz ta nią jest. To genialny produkt o super pigmentacji i ekstra trwałości. Kolor Burnish jest złoto- brązowy no po prostu stworzony dla mnie. Jest obłędny. Po nałożeniu zastyga na powiece i nie rozmazuje się, nie zbiera w załamaniu powieki. Warto wydać na niego 100 zł. 


7. Too Faced – Peach Perfect Mattifying Loose Setting Powder – Translucent Whisper – Sypki matujący puder (format podróżny) - pierwsze co rzuca się w oczy to ten uroczy słoiczek. Mimo, iż jest to wersja podróżna puder jest wydajny. Jeśli chodzi o jakość jest super, jestem bowiem posiadaczką cery mieszanej i ten puder jest dla mnie idealny. Jest to puder w którym czuje, że moja skóra oddycha. Nie zapycha porów, dobrze matuje oraz reguluje wydzielanie sebum. Do tego skóra po nałożeniu go nabiera brzoskwiniowego basku. Według mnie spełnia swoją rolę bardzo dobrze i jak najbardziej wart jest swojej ceny.

8. HOURGLASS Veil Translucent Setting Powder – Puder utrwalający (format podróżny) - puder jest jak puch, który po nałożeniu na twarz utrwala makijaż i staje się niewidzialny. Jest to ostatni etap ostatecznie wygładzający skórę i maskujący niedoskonałości, wyglądając przy tym naturalnie. Jest to bardzo dobry produkt, ale niestety jego cena może odstraszać (za miniaturę trzeba zapłacić ok.100 zł),

9. Natasha Denona Mini Super Glow – Rozświetlacz w odcieniu #2 light-medium (format podróżny)  - to mój kolejny hit! Dobrze współpracuje z moją mieszaną, pełną niedoskonałości cerą. Po nałożeniu na skórze staje się niewidoczny, ale tworzy piękną poświatę. Nadaje skórze blasku, dzięki czemu wygląda ona młodziej. Nadaje się zarówno na co dzień jak i na wielkie wyjście. 


10. HUDA BEAUTY Ruby Obsessions Eyeshadow Palette – Paleta cieni do powiek (format pełnowymiarowy) - jestem raczej fanką brązów, beży i ich odcieni. Ta paletka jak widać odbiega od tej kolorystyki, ale i tak bardzo ją lubię. Jej cienie mają soczyste i żywe kolory, są mocno na pigmentowane i na oczach wyglądają obłędnie - zwłaszcza te połyskujące. Zdecydowanie nie jest to paletka na co dzień, a przy okazjonalnym używaniu z pewnością wystarczy na bardzo długo. Podczas aplikacji cienie nie osypują się, a nałożone na oczach spokojnie wytrzymują całą noc. 


11. Laneige Water Sleeping Mask Lavender –Maseczka do twarzy na noc (format podróżny)  - początkowo miałam chwilę zwątpienia czy jej użyć, bo to maska lawendowa, a nie przepadam za kosmetykami o tym zapachu. Jednak po otwarciu zdziwiłam się, bo zapach lawendy w słoiczku jest praktycznie niewyczuwalny, a już po nałożeniu na skórę nie czuję go w ogóle. Maska dobrze się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Rano skóra jest gładsza, ale nie zauważyłam jakiegoś super efektu nawilżania i nawet przy mojej mieszanej cerze nie pogorszyła jej stanu. Maska ma przyjemny kolorystycznie słoiczek i fajną żelową konsystencję. Przyjemna w używaniu.  

12. Christopher Robin Hydrating Melting Mask with Aloe Vera – Maseczka nawilżająca z aloesem (format podróżny) - maska zaskoczyła mnie swoją rzadką konsystencją, która szybko się wchłania. Włosy po użyciu są nawilżone, ale format podróżny szybko się kończy, więc nie wiem jak działa na dłuższą metę. Plusem jest przyjemny i intensywny zapach, ale niektórzy mogą odebrać to jako minus. 
 


13. Fresh Soy Face Cleanser – Żel do mycia twarzy (format podróżny) - myślę, że to najlepszy żel do mycia twarzy jaki miałam. Jego konsystencja jest dość rzadka, a zapach niestety średni. Nie jest to słodki, przyjemny drogeryjny zapach tylko bardziej naturalny zapach chyba soi. Żel praktycznie się nie pieni, ale skóra po użyciu jest mega oczyszczona. Mam skórę mieszaną i po stosowaniu tego żelu widocznie jej stan się poprawił. Skóra z czasem stała się jednolita, a niedoskonałości zniknęły. Co ważne podczas stosowania żelu wydzielanie sebum się zmniejszyło i skóra nie przetłuszczała się tak szybko. Z pewnością kupię go ponownie.

14. Ren Ready Steady Glow Daily AHA Tonic – Tonik z kwasami AHA (format podróżny) - delikatny zapach, przyjemny dla oka kolor to moje pierwsze skojarzenie. Gdy przyjrzymy się mu bliżej przeczytamy, że tonik w 90% posiada naturalny skład i jest produktem wegańskim. Tonik ma złuszczać naskórek i poprawiać stan skóry. W przypadku mojej problematycznej skóry spisuje się całkiem dobrze, jednak dla skóry wrażliwej czy suchej myślę, że może być zbyt mocny.  

15. Pixi Retinol Tonic – Tonik z retinolem (format podróżny) - tonik posiada mocny nieco męski zapach co nie do końca mi odpowiada. Jednak muszę przyznać, że dobrze radzi sobie z moją problematyczną cerą. Ilość niedoskonałości się zmniejszyła, a koloryt wyrównał. Dla takiego efektu warto go stosować. 

16. Mario Badescu Facial Spray With Aloe Herbs And Rosewater – Mgiełka do twarzy (format podróżny) - tak naprawdę nie wiem jak sprawuje się mgiełka. Nie spodobał mi się jej zapach przez co nie przekonałam się do jej używania. Powędrowała do kogoś innego.
 


17. Origins Ginzing Ultra-hydrating Energy-boosting Cream – Krem nawilżający (format podróżny) - krem z typową kremową konsystencją i przyjemnym zapachem cytrusów. Jest dosyć treściwy, więc używałam go głównie na noc w formie maski. Fakt - nawilża, ale czy jest to taki super krem lepszy od innych? Nie do końca jestem przekonana.

18. Erborian CC Eye Krem CC pod oczy w odcieniu Clair (format podróżny) -  moje cienie pod oczami na co dzień są dosyć widoczne, jak już zdecyduje się na makijaż to niestety ciężko je ukryć. Zasługą kremu niewątpliwie jest rozświetlenie skóry wokół oczu, skorygowanie jej koloru i redukcja "worów" pod oczami. Dodatkowo skóra jest nawilżona i wygładzona. Fajny produkt, szkoda tylko, że za 10 ml musimy zapłacić 155zł...

19. Egyptian Magic All Purpose Skin Cream – Wielofunkcyjny krem do pielęgnacji (format podróżny) - kremu używała w zasadzie cała rodzina, zwłaszcza moi synowie, którzy cierpią na AZS. Czasami kiedy ich skóra miejscowo zaczynała się przesuszać nakładaliśmy to cudo i skóra szybko wracała do normy. To produkt, który warto mieć pod ręką awaryjnie - zwłaszcza w sezonie zimowym kiedy nasza skóra lubi się przesuszać. 

20. Sunday Riley – Ice Ceramide Moisturizing Cream – Krem nawilżający z ceramidami (format podróżny) - jak dla mnie normalny nawilżający krem o bogatym składzie. Nie zauważyłam spektakularnych efektów nawilżenia i redukcji miejscowo pojawiających się suchych skórek. Może przy dłuższym stosowaniu było by coś więcej widać. Na szczęście przy mojej problematycznej cerze nie spowodował pogorszenia jej stanu. 


21. Respire Shampoing Solide – Szampon w kostce (format podróżny) - bardzo lubię produkty w kostce - to wygodne i ekologiczne rozwiązanie. Szampon od Respire dobrze się pieni i dobrze wypłukuje. Włosy po myciu są gładkie i zaskakująco dobrze się rozczesują nawet bez użycia odżywki czy maski. Jeśli macie włosy falujące, które ciężko okiełznać to ten szampon je ujarzmi. Włosy z czasem stają się pięknie błyszczące i miłe w dotyku. Z pewnością kupię pełną wersję. 

22. Merci Handy Magic Diamond – Żel do rąk (format pełnowymiarowy) - żel o dość intensywnym zapachu wanilii, który utrzymuje się na dłoniach przez dłuższy czas. Konsystencje ma raczej wodnistą jak na żel, ale to sprawia, że dobrze się rozprowadza i dociera wszędzie. Brokat widoczny w opakowaniu na dłoniach praktycznie jest niewidoczny. Jak w typowych produktach do dezynfekcji tak i tutaj alkohol znalazł się na pierwszym miejscu. Jeśli jednak mamy go używać na co dzień to starczy nam na może max 4 dni. Lepiej zainwestować w coś podobnego, ale w lepszej cenie, a ten zostawić sobie na specjalne okazje. 


W kalendarzu znalazły się również:

23. Patchology Moodpatch Chill Mode Soothing Cannabis Seed – Aromaterapeutyczne płatki pod oczy (format podróżny) - kosmetyk, którego nie sprawdziłam, bo powędrował do kogoś innego,

24. Sephora Cream Lip Shine –Płynna pomadka do ust w odcieniu 03 Mauve Spirit (format podróżny) - lubię płynne pomadki, niestety ten kolor nie był dla mnie, więc pomadka znalazła nowego właściciela,

25. Sephora Super Serum Eclat / Ultra Glow Serum – Serum rozświetlające (format pełnowymiarowy)  30 ml - mam za dużo tego typu kosmetyków, serum powędrowało do kogoś innego,

Podsumowując chociaż kalendarz był drogi to warto było go kupić. Dzięki niemu miałam możliwość przetestowania wielu marek (w tym również tych luksusowych). Tak naprawdę gdybym kupiła każdy z tych kosmetyków osobno zapłaciła bym dużo więcej i mówię tu o wersjach podróżnych, a nie pełnowymiarowych. Po przetestowaniu zawartości wiem już które kosmetyki warto kupić w pełnej wersji, a które sobie odpuszczę. 

Warto wspomnieć o trwałości. Niestety często kalendarze proponowane przez inne marki są jednorazowe. Wypakujemy kosmetyki i w zasadzie na tym zabawa się kończy. Ten kalendarz został wykonany bardzo solidnie i stoi teraz na mojej toaletce jako kuferek kosmetyczny. Upchałam w nim naprawdę wiele i chociaż jest ze mną od ponad roku nadal wygląda jak nowy. 

Co sądzicie o tej zawartości? Znacie te kosmetyki? A może macie wśród nich swoje hity? Dajcie znać w komentarzach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj na moim blogu. Jest mi bardzo miło, że mogę Cie tutaj gościć. Jeśli mój blog Ci się podoba dodaj mnie do obserwowanych. Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.

0