06:21
PIELĘGNACJA WŁOSÓW: Green Pharmacy Balsam aloesowy
Witajcie! Dzisiaj przychodzę do Was z postem o kosmetyku do włosów, który zalega u mnie już dość długo. Mowa o balsamie aloesowym od Green Pharmacy, który jest przeznaczony do włosów farbowanych i po balejażu, czyli takich jak moje. Przyznam szczerze po pierwszym podejściu nie polubiliśmy się, jednak za drugim podejściem kiedy moje włosy były w lepszej kondycji sprawdził się bardzo dobrze.
Cena/dostępność: Cena to ok. 8zł, z dostępnością nie ma raczej problemu, można je kupić w większości drogerii.
Opakowanie: Balsam zamknięty jest w ciemnej plastikowej butelce, z wygodnym zamykaniem "klik". Mi cała szata graficzna kojarzy się z naturalnymi kosmetykami. Opakowanie zdecydowanie na plus.
Zapach: Mam mieszane uczucia. Balsam ma zarazem ziołowy i ciut chemiczny zapach, co mi w ogóle nie przeszkadza w używaniu- po wysuszaniu zapach jest niewyczuwalny. Szkoda jednak, że zapach nie jest całkiem ziołowy i nie zostaje na włosach, dawał by poczucie świeżo umytych, czystych włosów.
Konsystencja/Wydajność: Konsystencja raczej typowa dla balsamów/odżywek, nie jest zbyt gęsta, ani wodnista. Dobrze się rozprowadza po całych włosach i nie spływa. Dzięki temu, że dobrze się rozprowadza nie trzeba go dużo zużywać i wystarcza na kilkanaście użyć nawet przy długich włosach.
Skład: Niedawno został zmieniony i w nowszej odsłonie ekstrakty roślinne znalazły się wyżej niż w poprzedniej wersji . Na stronie producenta znajdziemy również informacje: 0% parabenów, bez barwników, SLS, SLES. Jednak na 7 i 8 pozycji nadal figurują silikony, na szczęście są łagodne i dają się łatwo usunąć. Nie miałam okazji sprawdzić nowej wersji, ale nie spodziewam się cudów.
Poprzedni skład: Water, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Ceteareth-20, Paraffinum Liquidum, Behentrimonium
Chloride, Cyclomethicone, Dimehiconol, Parfum, Citric Acid,
Methylisothiazolinone, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparabe, Aloes Barbadensis Extract, Panax Ginseng Root Extract,
Vaccinium Vitis Idea (Blueberry) Fruit Extract, Helianthus annus Extract, Inula
elenium Extract.
Aktualny skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Ceteareth-20,
Paraffinum Liquidum, Behentrimonium Chloride, Cyclomethicone,
Dimethiconol, Aloe Barbadensis Extract, Panax Ginseng Root Extract,
Vaccinum Vitis Idaea Fruit, Helianthus Annuus Extract, Inula Helenium
Extract, Citric Acid, Parfum, Benzyl Alcohol,
Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Butylphenyl
Methylpropional.
Działanie: Naszego pierwszego spotkania nie wspominam zbyt dobrze. Moje włosy były bardzo zniszczone farbowaniem i potrzebowały intensywnej regeneracji. Teraz gdy stan moich włosów się poprawił i sięgnęłam po balsam ponownie, spokojnie mogę go używać. Co prawda rozczesywanie jest łatwiejsze niż bez użycia balsamu, ale mogło by być lepiej. Włosy są miękkie, błyszczące, ale nie do końca wygładzone. Wizualnie wygląda jak by włosów było więcej, jak by stały się gęstsze i bardziej puszyste. Plus za nieobciążanie włosów, dzięki czemu nie przetłuszczają się tak szybko jak po niektórych odżywkach.
Podsumowanie: Dobrze, że skład został poprawiony. Włosy są miękkie, nie przetłuszczają się, nie są nadmiernie obciążone. Jeśli nie macie bardzo zniszczonych włosów, które potrzebują ostrej reanimacji, to ten balsam na pewno się u Was sprawdzi.
Znacie ten kosmetyk? Używałyście?