Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja. Pokaż wszystkie posty
Masełko do skórek potrzebny czy zbędny kosmetyk? + Recenzja masełka Silcare - Unique - Soft Touch

01:00

Masełko do skórek potrzebny czy zbędny kosmetyk? + Recenzja masełka Silcare - Unique - Soft Touch

Pamiętam, jak wiele lat temu zaczynałam swoją blogową przygodę. Tematyka mojego bloga kręciła się wówczas wokół paznokci i wszystkiego, co z nimi związane. Powracając nieco do korzeni, dzisiaj post związany z tematyką, która jakże jest mi bliska - będzie masełko do skórek.

Na rynku aktualnie mamy wysyp różnego rodzaju masełek do skórek. Są wersje gold, miodowe, orientalne, zabezpieczające, kokosowe... Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jest ich tak dużo. Co ciekawe rozstrzał cenowy pomiędzy nimi jest spory od około 9 do nawet 50 złotych! Skupmy się jednak na tym, co nam daje masełko do skórek? Czy warto je kupić? 

Na pierwszy ogień wzięłam wersję za 9 złotych Silcare - Soft Touch Masełko do skórek

Zdaniem producenta: „Masełko do skórek – Cuticle Butter Soft Touch to delikatny dotyk nawilżenia, dzięki któremu Twoje dłonie zyskają zdrowy i piękny wygląd. Preparat zapobiega wysychaniu skórek wokół paznokci, zmiękcza je i natłuszcza, chroniąc przy tym przed czynnikami zewnętrznymi (pogoda, detergenty).  Łagodny, mleczny, przyjemny zapach idealnie współgra z nieocenionymi właściwościami masełka".

masełko do skórek

OPAKOWANIE, KONSYSTENCJA, ZAPACH I CENA

Masełko zamknięte jest w malutkim, zgrabnym słoiczku z zakrętką. Wygląda bardzo solidnie i dość elegancko. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że to balsam do ust. Pod zakrętką znajdziemy folię zabezpieczającą, która zabezpiecza zawartość tak, by nikt tam nie zaglądał przed nami. 

Konsystencja jest treściwa, gęsta i zbita. Aplikacja kosmetyku jest sprawna, dzięki swojej tłustej konsystencji masełko dobrze się rozprowadza. Kolor jest przyjemny, nieco brzoskwiniowy.

masełko do skórek

Zapach jest ciekawy. Jest to taki lekko mleczny, ciepły aromat przyjemnie otulający. Myślę, że wiecie, co mam na myśli. Po aplikacji pozostaje on na skórze przez jakiś czas. Fajnie, bo jest on naprawdę przyjemny. 

Pojemniczek ma pojemność 12 ml, a jego cena to około 9 złotych. Do nabycia w wielu drogeriach internetowych.

Składniki aktywne jakie znajdziemy w masełku:

  • mocznik – znany ze swoich właściwości zmiękczających i złuszczających,
  • olej rycynowy – pozostawia warstwę okluzyjną na skórze i paznokciach,
  • masło Shea – delikatnie natłuszcza, chroni przed przesuszeniem, łagodzi podrażnienia,
  • gliceryna – działa okluzyjnie, ujędrniająco, regenerująco oraz natłuszczająco.
"Nie zawiera: silikonów, MIT i MCIT,  glikoli, trietanoloaminy, konserwantów uwalniających formaldehyd (DMDM Hydantoin)".


Moja opinia

Niewątpliwie najpopularniejszym kosmetykiem do rąk jest po prostu krem do rąk. Czy jest nam więc potrzebne takie masełko? To zależy. Jeżeli lubicie kremy do rąk i macie go ze sobą zawsze w torebce to pewnie ten kosmetyk okaże się zbędny. Jeśli jednak tak jak ja nie lubicie nakładania kremu do rąk i tego efektu tłustych łapek to polubicie ten produkt. Masełko fajnie się rozprowadza, trochę długo wchłania, ale do przeżycia w końcu nie nakładamy go na całe dłonie. Skórki po użyciu są wyraźnie miękkie i odżywione co sprawia, że wyglądają lepiej. Wiadomo, używając silnie regenerującego kremu, otrzymamy pewnie podobny efekt. Jednak tu mamy działanie bardziej "miejscowe". Warto wspomnieć o jego super wydajności - smarujesz, smarujesz, a ono nadal jest.

Podsumowując


Masełko Silcare jest ciekawym kosmetykiem. To czy warto go mieć, zależy od tego, czy używa się na co dzień kremu do rąk, czy też nie. Dla mnie fajna opcja, która jest wygodniejsza w użyciu niż krem.

A Ty co sądzisz o masełku do skórek? Używasz czy nie?
Ettang Cook Pack kolorowe maseczki The Fresh Red Yellow Black White Rubber Mask gumowe maseczki jednorazowe do zrobienia w domu

08:57

Ettang Cook Pack kolorowe maseczki The Fresh Red Yellow Black White Rubber Mask gumowe maseczki jednorazowe do zrobienia w domu

Marki kosmetyczne cały czas prześcigają się w pomysłach na zaprezentowanie konsumentom niezwykłych sposobów użycia zwykłych kosmetyków. Nie będę ukrywać, że lubię zarówno ładne kolorowe opakowania jak i niestandardowe sposoby "podania" kosmetyków. Tak też było w przypadku maseczek marki Ettang.

maseczki ettang

Kilka lat temu miałam okazję przetestować jedną z wersji tej maseczki, ale robiąc zakupy jakiś czas temu nadarzyła się okazja, więc wzięłam od razu wszystkie dostępne wersje kolorystyczne. Aktualnie widziałam, że zamiast wersji żółtej mamy wersję niebieską "ICE" (myślę, że to jakaś wersja chłodząca). Kto wie może zdecyduje się jeszcze na nią. 

Wracając do maseczek są to takie maseczkowe sałatki. Spójrzcie tylko na te opakowania z miskami pełnymi owoców i warzyw. Wyglądają przepysznie. W opakowaniu głównym znajdziemy dwie saszetki z różnymi formułami oraz szpatułkę przeznaczoną do ich wymieszania. Całość stylizowana jest na sałatkę tak więc w większej saszetce mamy główne składniki, natomiast w mniejszej dressing. Zawartość obu saszetek przekładamy do opakowania głównego i mieszamy dołączoną szpatułką. Co ciekawe opakowanie główne ma szerokie, rozkładane dno dzięki czemu samodzielnie stoi. Jeśli jednak wolimy możemy połączyć składniki w dowolnej miseczce.

Ettang - co to za marka?

Ettang to płudniowokoreańska marka, która oznacza „Ziemia, na której żyjesz”. Warto wspomnieć, że tworzy ona kosmetyki stosując zasady poszanowania środowiska i człowieka. Dlatego przywiązuje takie znaczenie do jakości stosowanych składników, a nie do opakowań. Stąd też maseczki Cook Pack wyglądają obłędnie. Marka specjalizuje się w produktach do pielęgnacji skóry opartych na naturalnych składnikach. Produkty Ettang są wolne od parabenów, sztucznych barwników i zapachów. Celem marki jest dostarczenie konsumentom produktów, które w domu gwarantują profesjonalne efekty jak z salonu kosmetycznego.

Gdzie kupić?

Co jakiś czas widzę, że pojawia się w Douglasie, widziałam je w różnych drogeriach internetowych oraz na Amazonie. Warto szukać promocji - kupimy je wówczas za około 15 złotych, standardowo to wydatek 30-35 złotych za sztukę!

maseczka ettang

Główna formuła ma kolor, który widnieje na opakowaniu oraz jest gęsta, natomiast ta mniejsza jest biała oraz rzadka. Większa saszetka ma 40g, mniejsza 5g jest to zdecydowanie za duża pojemność by maseczka była jednorazowa... Spokojnie wystarczyłaby nawet na kilka razy. Maseczki Cook Pack to maski gumowe. Po nałożeniu na twarz zastygają, by następnie zdjąć je z twarzy. Jednak nie schodzą z twarzy jak maseczki peel-off w całości, a raczej po kawałkach. Po nałożeniu na twarz miałam wrażenie jak by trzymała tam silikon.

Maseczki po przygotowaniu jest całkiem sporo i żal ją wyrzucać (jest jednorazowa). Niestety jeśli nałożymy jej grubszą warstwę, to musimy później co najmniej pół godziny czekać, aż zaschnie... Ale z drugiej strony jak jej aż tyle wyrzucić... Źle to jest pomyślane. 

Przejdźmy teraz do najważniejszego czyli opisu poszczególnych maseczek.

The Fresh Red Rubber Mask

ettang maseczki

Maseczka w kolorze czerwonym ma działanie nawilżające, ujędrniające, poprawiające koloryt skóry. Przeznaczona jest ona do skóry pozbawionej blasku i energii. Przywraca zdrowy i promienny wygląd, odżywia poszarzałą skórę i doskonale nawilża.

Maska ma piękny rubinowy kolor i mieni się jak by miała brokatowe drobinki. Po wymieszaniu z białą formułą kolor staje się mniej intensywny, ale dalej jest piękny. 

maseczka ettang red

W składzie znajdziemy ekstrakty z granatu, pomidorów, truskawek i papryki oraz kwas hialuronowy. 

Na początku dodam, że mając którąkolwiek z maseczek na twarzy czułam się jak bym miała silikon położony :) Takie dziwne uczucie. Jednak muszę przyznać, że maseczki działają całkiem dobrze. Efekty widoczne i odczuwalne są zaraz po zdjęciu. Nie zauważyłam jakiś znaczących różnic w efektach pomiędzy nimi. Dla mnie każda z nich ma takie samo działanie. Po użyciu każdej z nich skóra faktycznie jest wyczuwalnie nawilżona, maska jak by tworzy taką barierę. Skóra jest ładnie wygładzona i by wypoczęta. Nabiera świeżości i blasku. Bardzo fajne uczucie.

The Fresh Black Rubber Mask

the fresh rubber mask

Maska w kolorze czarnym ma działanie nawilżające, detoksykujące, łagodzące i normalizujące. Jest odpowiednia do skóry zmęczonej. Tak jak poprzednia wersja, produkt ten ma przywrócić skórze zdrowy i promienny wygląd. Dodatkowo odżywić poszarzałą skórę i doskonale ją nawilżyć.

W przypadku tej maski główny składnik jest czarny i również się mieni, po dodaniu "dressingu" staje się ciemnoszara. 

maska czarna

Maska zawiera w swoim składzie między innymi: czarny sezam, bakłażan, morwę, które mają działanie kojące i odżywcze.

Biorąc pod uwagę kolor powiedziałabym, że ta wersja maski powinna być mocna. Jednak wcale tak nie jest. Skóra po użyciu jest delikatna. Jest to maseczka do skóry zmęczonej, czyli takiej jak moja. Jednak nie wiem czy jej działanie jest jakieś super lepsze od pozostałych wersji. W tym wypadku skóra po użyciu również jest promienna i odświeżona.

The Fresh White Rubber Mask 

ettang rubber mask


Maska zawiera w swoim składzie między innymi: jajko, kalafior, gruszki, banana, ziemniaki, które mają działanie wyrównujące koloryt i rozjaśniające matową skórę.

Produkt przywraca skórze zdrowy i promienny wygląd. Dodatkowo odżywia poszarzałą skórę i doskonale ją nawilża. Czyli dokładnie tak jak pozostałe wersje maseczki.

maseczka ettang

Jeżeli chodzi o wersję białą to zawartość oby saszetek jest po prostu biała i po zmieszaniu naprawdę wygląda to jak typowy silikon, który większość z nas kojarzy. Działanie podobne jak w przypadku pozostałych maseczek, jednak tutaj mam wrażenie, że skóra ma delikatnie wyrównany koloryt. Maseczka jak by neutralizuje plamy na skórze. Być może przy dłuższym stosowaniu raz na jakiś czas koloryt skóry zostałby wyrównany. Fajna opcja do sprawdzenia.

The Fresh Yellow Rubber Mask

ettang mask

Świeże składniki żółtej maseczki to miód, ananas, mango oraz papaja,  które mają działanie nawilżające i delikatnie złuszczające. Ta maseczka również przywraca skórze zdrowy i promienny wygląd.

W przypadku tej maseczki nie zauważyłam specjalnych właściwości, którymi wyróżniałaby się spośród pozostałych. Działanie złuszczające praktycznie nie zauważalne, ale za to nie wystąpiło żadne podrażnienie. Skóra po użyciu jest pełna blasku i nawilżona.

ettang maseczka

Podsumowanie: Chociaż wydaje się, że maseczki działają tak samo to nie jest to prawdą. Każda z nich ma działanie nawilżające i przywracające blask poszarzałej skórze. Każda z maseczek ma również działanie dodatkowe, które jest inne dla każdego koloru. Czerwona -ujędrniająca, biała - wyrównująca koloryt , czarna - detoksykująca, żółta - złuszczająca. Z racji tego, że ostatnio nie mam większych problemów skórnych jestem zadowolona z działania maseczek i pewnie kupię je jeszcze kiedyś. 
I tutaj warto wspomnieć, że gdyby nie były to maseczki jednorazowe to można by stosować je na zmianę w zależności od preferencji. Niestety tak nie jest i tak mamy maseczki jednorazowe, które kosztują na promocji 15 złotych za sztukę. Przy zakupie czterech maseczek wychodzi około 60 złotych!! Pomijam fakt, że standardowa cena to ponad 30 złotych... Do okazjonalnego stosowania ok, ale na dłuższą metę są nie ekonomiczne. 

Znacie markę Ettang? Co sądzicie o ich kosmetykach?

Szampon w kostce - czy działa? Jak go używać? Plus mój ulubieniec Biovax malina moroszka

14:29

Szampon w kostce - czy działa? Jak go używać? Plus mój ulubieniec Biovax malina moroszka

Szampon w kostce to nietypowa forma kosmetyku, która w ostatnim czasie zyskuje na popularności. Ma to z pewnością związek z coraz większym zainteresowaniem nurtem zero waste i less waste. Sama również wykorzystuję szampon w kostce ograniczając tym samym produkcje plastikowych opakowań. Zastanawiasz się jak go używać i czy szampon będzie odpowiedni do Twoich włosów? Czym różni się szampon w kostce od mydła do włosów? Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie poniżej. 



Czym jest i co zawiera szampon w kostce?

Szampon w kostce to nic innego jak zwykły szampon w formie stałej. Oba produkty działają tak samo - oczyszczają włosy i skórę głowy, a także pielęgnują. Wszystko zależy od dodanych składników aktywnych. Warto zwrócić uwagę, że szampon w kostce jest bardziej ekologicznym rozwiązaniem niż jego płynny odpowiednik. Taką kostkę możecie kupić luzem czy zapakowaną w papierowe opakowanie. Nie generujemy więc plastikowych odpadów.

Bazą myjąca w szamponach w kostce najczęściej są detergenty myjące Sodium Cocoyl Isethionate, Decyl Glucoside, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Sodium Lauryl Sulfate. Znajdziemy w nich również składniki nawilżające i odżywcze np. pantenol, masła, oleje, ekstrakty roślinne czy glinki mineralne.

Czy szampon w kostce to mydło do włosów w kostce?

Z pozoru mogłoby się wydawać, że to ten sam produkt. Jednak różnica między nimi jest znacząca, choć nie widoczna na pierwszy rzut oka. Różnią się bowiem składem, oraz pH. 

Szampon w kostce posiada kwaśne pH, czyli zbliżone do pH skóry głowy. Włosy po umyciu dobrze się układają, są gładkie i błyszczące. Nie wymagają już dodatkowych zabiegów.

Natomiast mydło do włosów ma odczyn zasadowy, który zmienia oczyn pH skóry głowy, dlatego po myciu potrzebne będzie jej zakwaszenie. Włosy po myciu są szorstkie, matowe i porowate, więc po myciu trzeba je spłukać np. popularną płukanką z octu jabłkowego (z powodzeniem wykonasz ją sama w domu). Długotrwałe stosowanie mydła może prowadzić do przesuszenia skóry głowy, a nawet łupieżu.

Jeśli zastanawiasz się, który z nich wybrać polecam na początek szampon w kostce. Jest łatwy w użyciu i bezpieczny dla włosów. Nie wymaga stosowania dodatkowo płukanki zakwaszającej. 

Wady i zalety szamponów w kostce

Zacznę może od zalet, bo ich jest zdecydowanie więcej:

  • produkt ukierunkowany na ekologię - nie tylko  mydło może być produktem naturalnym (biodegradowalnym), ale również jego opakowanie. Przeważnie jest tekturowe, czasem metalowe, ale możemy kupić sam produkt bez opakowania,
  • zajmuje dużo mniej miejsca niż tradycyjna plastikowa butelka oraz nie stwarza ryzyka wylania - idealnie nadaje się w podróż,
  • bardzo wydajny, dobrze się pieni, (jedna kostka może wystarczyć nawet na 50 myć),
  • łatwe stosowanie,
  • nie generuje odpadów - wykorzystujesz go do samego końca. Tu na pewno nic się nie zmarnuje.
  • nie zawiera mydła, oraz ma naturalny i prostu skład - nie zawiera np.SLS, SLES, parabenów,
Wady szamponu w kostce:
  • dostępność - niestety ciężko kupić go w sklepach stacjonarnych, dużo większy wybór oferują sklepy internetowe,
  • wysoka cena produktu - szampon w tradycyjnej postaci kupimy już za ok. 10 zł, ceny szamponów w kostce zaczynają się od ok. 20zł. Warto więc polować na promocje,
  • wymaga odpowiedniego przechowywania - kostkę należy osuszyć po każdym myciu i przechowywać z dala od wody, 
Jak stosować szampon w kostce?

Popularne są trzy metody:
  • tzw. metoda kubeczkowa - całą kostkę lub jej część potrzebną na jedno mycie zanurzamy w kubeczku z ciepłą wodą. Wody do kubeczka dajemy tyle ile będzie nam potrzebne na jedno mycie, ilość tą trzeba dopasować do siebie i swoich włosów.  Potrząsamy do uzyskania piany, to znak, że nasz szampon jest gotowy do użycia. Jeśli wrzuciłyście całą kostkę, teraz należy ją wyjąć i odłożyć do wyschnięcia. Przygotowaną mieszanką myjemy skórę głowy, polewając powstałym szamponem i masując do wytworzenia piany. Zaletą tej metody jest możliwość dodania do szamponu różnych substancji pielęgnujących,
  • spienianie kostki w dłoniach - osobiście tą metodę lubię najbardziej (nie chce mi się bawić z kubeczkiem). Pocieram zmoczoną kostkę w dłoniach, aż do wytworzenia piany i stopniowo przenoszę ją na skórę głowy. Gdy wytworzę odpowiednią ilość piany, by pokryć całą głowę przystępuję do masażu. 
  • pocieranie kostką włosów - moczymy włosy i przesuwamy kostką po skórze i u nasady włosów. Dokładnie jak podczas mycia ciała mydłem. Nasze włosy nie lubią tarcia, stąd ta metoda jest najmniej polecana.
Jak przechowywać szampon w kostce?

Warto pamiętać, że szampon w kostce wymaga odpowiedniego przechowywania. Po każdym użyciu kostkę należy odłożyć do wyschnięcia. Może być to mydelniczka lub małe pudełeczko. Ważne by kostka nie leżała w miejscu mokrym czy bardzo wilgotnym. Stały kontakt z wodą powoduje rozmaczanie kostki i wymywanie szamponu. 

Jak widzisz szampon w kostce to nic skomplikowanego. Jeśli zastanawiasz się teraz jaki wybrać, to może sprawdź moją propozycję:

Biovax malina moroszka + olej z róży

Ostatnio przypadły mi do gustu produkty Biovax z serii Botanic. Nie wiem jak to się stało, ale nagle w moich zbiorach pojawiło się dużo kosmetyków z tej serii. Wyrosły dosłownie jak grzyby po deszczu. Ostatnio pisałam o suchym szamponie, a dzisiaj chciałam podzielić się z Wami opinią na temat szamponu w kostce Malina moroszka z olejem z róży. 


Skład szamponu jest w 100% wegański, a większość składników jest pochodzenia naturalnego i posiada certyfikat ECOCERT. Skład nie jest zły, nie zawiera substancji szkodliwych, za to bogaty jest w ekstrakty roślinne. Warto wspomnieć, że opakowania wolne są od plastiku.



Malina moroszka posiada właściwości nawilżające włosy. Zawiera witaminy A, E i C,  dzięki którym stymuluje włosy i wzmacnia ich wzrost. Baicapil poprawia kondycje meszków włosowych, stymulując wzrost włosów. Zawarty w składzie skrzyp polny poprawia kondycję włosów, wzmacniając je. Aloes natomiast odżywia i nawilża. Niestety szampony mają ze skórą i włosami krótki kontakt, więc substancje pozytywne nie mają czasu się wchłonąć. 

Co ważne, szampon Biovax nie jest mydłem tylko szamponem, nie wymaga więc stosowania płukanek. Zapach szamponu jest bardzo trwały, delikatny i przyjemny. Według mnie jest to zapach owocowo - kwiatowy (zdecydowanie czuć maliny i róże). W pudełeczku pachnie delikatnie, ale już podczas mycia jest zdecydowanie intensywniejszy. 
Kostka jest spora (82g), poręczna i dobrze leży w dłoni. Nadaje się więc idealnie do mycia metodą spieniania w dłoni. Szampon dobrze się pieni, nie ma problemu z wypłukaniem go z włosów. Włosy po użyciu są miękkie, błyszczące i puszyste. Czuć, ze są oczyszczone, mniej się przetłuszczają niż po użyciu szamponu w tradycyjnej postaci. Po użyciu nie musze stosować odżywki, bo włosy dobrze się rozczesują i układają. 

Cena standardowa szamponu to ok.20 zł, jednak na promocji możemy kupić go nawet za połowę tej ceny. Jak dla mnie szampon, który warto sprawdzić. 



A co Wy sądzicie o szamponach w kostce? Znacie? Stosujecie? Czy unikacie tego typu produktów i wolicie klasyczną wersję?


Wegańskie kosmetyki Love Beauty And Planet - algi morskie i eukaliptus.

08:31

Wegańskie kosmetyki Love Beauty And Planet - algi morskie i eukaliptus.

Dziś chciałam Wam przedstawić nowość marki Love Beauty and Planet. Jest to linia kosmetyków zawierająca w składzie algi morskie i eukaliptus. Przenieśmy się zatem na rajską wyspę...

Marka Love Beauty and Planet należy do koncernu Unilever i jest dostępna w Polsce od kwietnia zeszłego roku. To co przykuło moją uwagę już na samym początku to opakowania, które wykonane są w 100% z plastiku pochodzącego z recyklingu i nadają się do ponownego przetworzenia. Cieszy mnie ten fakt, ponieważ jest to krok w dobrą stronę. Marka stworzona bowiem została przez ludzi, którzy uważają, że można dbać o urodę jednocześnie szanując środowisko. Dodam jeszcze, że kosmetyki są wegańskie i posiadają certyfikat niezależnej Europejskiej Unii Wegetariańskiej, a zamiast silikonu zawierają organiczny olej kokosowy. To tyle tytułem wstępu przejdźmy zatem do konkretów.

Kosmetyki, które miałam okazję przetestować to nawilżający szampon i odżywka do włosów, oraz balsam do ciała. Wydaje mi się, że kolorystycznie to najładniejsza wersja z dostępnych linii. Jest cudownie niebieska i zdecydowanie kojarzy się z wakacjami i pięknym oceanem. Niestety algi i ocean nie kojarzą mi się z ładnym zapachem, więc kosmetyki stały na półce i czekały. W końcu doczekały się i pewnego dnia po otwarciu szamponu przeżyłam szok. Okazało się, że zapach jest intensywny, słodki i cudowny. Zupełnie nie taki jakiego się spodziewałam. 

Co do samych opakowań to są przeźroczyste i widzimy ile produktu mamy wewnątrz. Butelki są miękkie i wygodne w użyciu, dzięki czemu produkt można wykorzystać do ostatniej kropli. Tutaj z pewnością nic się nie zmarnuje. 


Szampon nawilżający Love Beauty And Planet z algami morskimi i eukaliptusem

Szampon ma odpowiednią konsystencje, dobrze się rozprowadza i mocno się pieni. Pomimo intensywnej piany dobrze się wypłukuje. Po umyciu włosy dają się rozczesać nawet bez użycia odżywki. Są gładkie i oczyszczone, a przy tym przyjemnie pachną. Co najważniejsze szampon nie wywołał u mnie podrażnienia nawet przy codziennym stosowaniu.



Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl betaine, Sodium chloride, Parfum Glycol distearate, Sodium benzoate, Citrid acid, Cocamide mea, PPG-8, Guar hydroxypropyltrimonium chloride, Disodium edta, Cocos nucifera oil, Eucalyptus globulus leaf oil, Glycerin, Macrocystis pyrifera extract, Sodium Hydroxide, Citronellol, Eugenol, Limonene, Linalool.


Odżywka nawilżająca Love Beauty And Planet z algami morskimi i eukaliptusem

Jeśli chodzi o odżywki to staram się nie stosować ich podczas każdego mycia, bo lubią obciążać moje włosy. Czasem po prostu czuję, że moje włosy jej potrzebują czy też nie. Odzywkę Love Beauty and Planet stosowałam tradycyjnie do spłukiwania (niestety na opakowaniu nie ma informacji na temat stosowania). Włosy po użyciu stawały się bardzo gładkie i błyszczące. Nie były nadmiernie obciążone.



Skład: Aqua, Cetearyl alcohol, Behentrimonium chloride, Cocos nucifera oil, Parfum, Dipropylene glycol, Benzyl alcohol, 1,2-hexanediol, Disodium edta, Eucalyptus globulus leaf oil, Glycerin, Macrocystis pyrifera extract, Citronellol, Eugenol, Limonene, Linalool.

Nawilżający balsam do ciała Love Beauty And Planet z algami morskimi i eukaliptusem

Chociaż moja skóra lubi się wysuszać to zdarza mi się zapominać o balsamie. No dobra, pamiętam o nim, ale nie zawsze mam czas by go użyć. Tu się zmobilizowałam, bo chciałam zobaczyć jaki będzie efekt przy systematycznym stosowaniu. Balsam ma przyjemną, lekką konsystencje i szybko się wchłania. Pozostawia na skórze delikatny zapach, który długo się utrzymuje. Skóra po użyciu staje się wyczuwalnie gładsza i odzyskuje naturalny blask.


Skład: Aqua, Glycerin, Stearic Acid, Glycol stearate, Glycine soja oil, Caprylic/Capric triglyceride, Glyceryl stearate, Triethanolamine, Parfum, Cetyl Alcohol, Sapindus mukurossi fruit extract, Latobacillus/wasabia japonica root ferment extract, Hydroxyethylcellulose, Carbomer, Styrax benzoin gum, Stearamide amp, Disodium edta, BHT, Sodium nitrate, eucalyptus globulus leaf oil, Disodium phosphate, Polysorbate 60, Macrocystis pyrifera extract, Alpha-isomethyl, Ionone, Benzyl cinnamate, Citronellol, Eugenol, Limonene, Linalool.

Kosmetyki kupicie np. w Rossmannie, a ceny standardowe prezentują się następująco:
Szampon 400 ml - 34,99 zł
Odżywka 400 ml - 34,99 zł
Balsam do ciała 400 ml- 30,99 zł

W zasadzie wszystkie kosmetyki przypadły mi do gustu. Spełniają swoje funkcje i nie wywołują u mnie podrażnień, a to już pierwszy dobry znak. Myślę, że sprawdzę w niedługim czasie inne warianty. Jedyny ich minus to fakt, że za taki zestaw trzeba zapłacić 100 zł z groszami... No cóż, nie pozostaje nic innego jak polować na promocje. A Wy stosujecie kosmetyki tej marki?

TROPICAL ISLAND BEGLOSSY SIERPIEŃ 2020

14:04

TROPICAL ISLAND BEGLOSSY SIERPIEŃ 2020

Wakacje już niestety pozostały tylko wspomnieniem, więc chyba najwyższa pora ocenić zawartość sierpniowego pudełka BeGlossy.


BEGLOSSY "TROPICAL ISLAND" SIERPIEŃ 2020


W sierpniowym pudełku znalazło się aż 8 kosmetyków! W tym 6 produktów do pielęgnacji i 2 kosmetyki z "kolorówki". Nie będę ukrywać, że w tej edycji najbardziej podoba mi się pudełko. Na wieczku znajduje się piękna grafika z flamingiem, natomiast cały "dół" jest ozdobiony flamingami, tropikalnymi kwiatami i liśćmi - czyli tym co uwielbiam i co bardzo pasuje do wakacyjnej edycji! Bardzo lubię takie pudełeczka - przechowuję w nich biżuterię, małe kosmetyki czy inne gadżety.




1. Gliss - szampon do włosów Split Ends Miracle, produkt pełnowymiarowy

Lata temu byłam fanką szamponów i odżywek Gliss Kur. Był taki czas, że używałam tylko ich i sprawdziłam chyba wszystkie wersje kolorystyczne. Jedno jest pewne mam po nich dobre wspomnienia.
Szampon, który znalazł się w pudełku przeznaczony jest do włosów zniszczonych z rozdwojonymi końcówkami. Jeśli chodzi o jego plusy to zdecydowanie jest to pojemność - wkurza mnie jak szampon ma 150- 250 ml i jeszcze dobrze się nie rozkręcę z jego używaniem, a już muszę kupić nowy. Czy Wy też tak macie? Czy ja jestem jakaś inna? Wracając do szamponu to podoba mi się jego butelka, a zwłaszcza kolorystyka. Myślę, że jeśli stałabym przed półką szukając szamponu to z pewnością ten przyciągnął by moją uwagę. Warto wspomnieć, że szampon przyjemnie pachnie i dobrze myje włosy. Po umyciu włosy są pachnące, gładkie, błyszczące i dobrze się rozczesują nawet bez użycia odżywki. Nie mam teraz co prawda zniszczonych włosów, ani rozdwojonych końcówek więc nie wiem czy szampon rzeczywiście odbudowuje. Jeśli chodzi o to co najważniejsze czyli skład to wygląda to tak, że już na samym początku znajdziemy Sodium Laureth Sulfate (SLS), a za nim m.in. PEG-7 Glyceryl Cocoate, Benzoesan Sodu, Wodorotlenek Sodu, Sorbinian Potasu, Phenoxyethanol, Linalol, Salicylan  Benzylu, Amyl Cinnamal, Limonen, Alpha-isomethyl ionone, a stawkę zamyka alkohol benzylowy. Substancje te mogą powodować reakcje alergiczne i dlatego niektóre mogą być stosowane w kosmetykach w ograniczonych stężeniach. Rozumiem, że niektóre no muszą się tam znaleźć, tylko po co ich aż tyle w jednym produkcie? Niestety taki skład na dłuższą metę powoduje u mnie swędzenie głowy i łupież, więc w zasadzie nawet gdyby szampon zawierał składniki "cudotwórcze" ja i tak nie mogłabym go stosować. Myślę, że przy mniej wrażliwej skórze głowy może ten szampon będzie ok. Cena jest niezwykle przystępna, bo widziałam, że można go kupić już za 9,99 zł.


2. AA Hydro Sorbet - krem nawilżający, produkt pełnowymiarowy

Sięgam czasem po kosmetyki z AA zarówno jeśli chodzi o pielęgnacje jak i kolorówkę. W zasadzie to kosmetyki pielęgnujące z AA stosuje również mój mąż. Krem, który znalazł się w pudełku jest inspirowany koreańską pielęgnacją i ma intensywnie nawilżać oraz odżywiać. Muszę przyznać, że krem ma fajną lekką i nieco żelową konsystencję, która nawet szybko się wchłania. Nie jest to typowy ciężki i tłusty krem. Efekt nawilżenia jest średni, myślę, że to bardziej krem chłodzący po opalaniu. Na pewno trzeba uważać by nie nałożyć go za dużo, bo może się "rolować". Ja nie mogę mu się oprzeć, jego nakładanie jest bowiem bardzo przyjemne... to niestety sprawia, że jest mało wydajny. Jednak nie ocenia się książki po okładce, więc zajrzyjmy do INCI. A znajdziemy tutaj składniki o działaniu nawilżającym, wygładzającym, oraz m.in. wodorotlenek sodu, Fenoksyetanol, sorbinian potasu, Benzophenone-4, ditlenek tytanu, błekit brylantowy CI 42090 (jego stosowanie zakazane jest w niektórych krajach, ponieważ wykazano w badaniach na zwierzętach jego rakotwórcze działanie). Są to substancje, które można stosować tylko w ograniczonych stężeniach, a ja za nimi nie przepadam. Jednak sprawdziłam krem na twarzy i dłoniach. W obu przypadkach nie powodował podrażnień ani zaczerwienienia, a pozostawiony na skórze film chronił skórę. Dzięki temu stan moich dłoni nawet się poprawił.


3. Concertino - antybakteryjny krem do rąk, produkt pełnowymiarowy

Pierwszy raz mam okazję sprawdzić kosmetyk tej firmy. Od razu po otwarciu pudełka przeszukałam internet i w sumie dużo się nie dowiedziałam. Znalazłam jakieś lakiery do włosów i produkty antybakteryjne. Taka oferta na czasie w związku z pandemią/epidemią. 
Produkty antybakteryjne wysuszają moją skórę i zawsze po ich użyciu muszę nałożyć krem. Ten produkt pozwala mi zaoszczędzić czas, bo mam 2w1. Takie połączenie jest więc bardzo dobrym rozwiązaniem. Co do samego kremu to zawiera nawilżającą glicerynę oraz łagodzący d-pantenol. Krem przyjemnie pachnie, a jego konsystencja jest lekka i szybko się wchłania. To niewątpliwie plus - bardzo nie lubię tracić czasu czekając na wchłonięcie kremu. Skóra po użyciu jest elastyczna, pachnąca i nawilżona. Jeśli jednak macie bardzo suche dłonie, to ten krem może być dla Was za słaby. Jedynie mam wątpliwości co do "antybakteryjnego" działania kremu, bo nie jestem w stanie go w żadnej sposób potwierdzić. 



4. AA Wings of Color, produkt pełnowymiarowy

Eyeliner AA Wings od Color w kolorze niebieskim zawiera technologię Tube Technology i Biotin Power Formuła. Jest to wodoodporna formuła zmywalna ciepłą wodą. Jak napisali tak też jest. Eyeliner po zaschnięciu jest nie do ruszenia, dopiero pod wpływem ciepłej wody "odkleja" się od skóry w całości, coś jak maseczka peel-off. Dostępny w aż 5 odcieniach, więc każda znajdzie to czego szuka. Bardzo fajny produkt. 



5/6. Marion - maska na tkaninie x2, produkt pełnowymiarowy

W pudełku znalazłam dwie maski na okolice oczu "Efekt motyla" i "Koci zmysł". Maski wyglądają całkiem fajnie, więc idealnie nadają się do pokazania np.na Instagramie. Niestety w obu przypadkach wystąpiło u mnie pieczenie i zaczerwienienie, które powodowało, że chciałam maskę zdjąć jak najszybciej. Na szczęście efekt ten nie utrzymywał się długo. Po użyciu skóra błyszczała się jak wypastowana, więc maska raczej nadaje się do stosowania przed snem. Jeśli o mnie chodzi to wolę maski matujące i typu peel-off, więc ten produkt nie jest dla mnie.





7. CannabiGold Smart, produkt pełnowymiarowy

Produkt z którego w sumie jestem najmniej zadowolona. Nie lubię dostawać produktów do spożywania typu napoje, suplementy diety. Takie produkty wybieram sama i nie przepadam za testowaniem ich. Jeśli chodzi o same kapsułki to na opakowaniu znajdziemy informacje tylko co zawierają i jak je stosować, ale działania to już nie napisali... Mam się spodziewać, że moje włosy urosną? A może będę lepiej widzieć? Wydaje mi się, że taka informacja była by wskazana, bo wyszło na to, że dostałam kapsułki, ale nie wiem na co?! Wystarczyło tak naprawdę napisać, że wspomagają odporność oraz regulują funkcjonowanie organizmu. 



8. Delia Cosmetics - lakier do paznokci, produkt pełnowymiarowy


Lakierów do paznokci nigdy dość, więc ten produkt ucieszył mnie najbardziej. Zwłaszcza, że trafił mi się najlepszy kolor z całej palety - Hawaii Time. Lakier jest bardzo wodnisty, a co za tym idzie trzeba nałożyć co najmniej trzy warstwy aby paznokieć brzydko nie przebijał. Co do trwałości hmm zależy co się robi. Zdecydowanie ręka prawa szybciej się zużywa niż lewa, ale to norma. Lakier wymaga zdecydowanej zmiany po tygodniu, a poprawek już wcześniej. Stosując bazę możemy przedłużyć jego trwałość. Jeśli tak jak ja lubicie soczyste owocowe paznokcie to ten odcień decydowanie jest dla Was!



Podsumowując zawartość sierpniowego boxa jest zróżnicowana. W pudełku znajdują się kosmetyki do włosów, twarzy i dłoni. Niestety nie wszystkie się u mnie sprawdziły - moja skóra "na głowie" stała się wrażliwa i zdarza się, że kremy, maseczki czy szampony wywołują u mnie zaczerwienienie i/lub swędzenie. Wynika to albo z obecności w składzie pewnych składników lub ich konkretnej "mieszanki".  Jednak jeśli nie macie takich problemów i Wasza skóra jest tolerancyjna to ta zawartość powinna przypaść Wam do gustu. W mojej ocenie pudełko zasługuje na ocenę 3,5/5.

PIĘKNE STOPY PRZEZ CAŁY ROK | MOJA PIELĘGNACJA + KOSMETYKI NIE TYLKO DO STÓP, KTÓRE POMAGAJĄ MI ZACHOWAĆ GŁADKĄ SKÓRĘ

11:47

PIĘKNE STOPY PRZEZ CAŁY ROK | MOJA PIELĘGNACJA + KOSMETYKI NIE TYLKO DO STÓP, KTÓRE POMAGAJĄ MI ZACHOWAĆ GŁADKĄ SKÓRĘ

"Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" to stare porzekadło doskonale odzwierciedla to co dzieje się z naszymi stopami zimą. Wiadomo zima to sezon na rajstopy i skarpety, stóp nie widać to kto by się tam nimi przejmował? A przecież zimą nasze stopy wymagają szczególnej pielęgnacji. Więzione w grubej skarpetce i zimowym obuwiu wcale nie czują się dobrze. Nie mogą oddychać, a do tego dochodzą zmiany temperatur - raz marzną, innym razem się przegrzewają. Jednym słowem nie mają lekko... A potem robi się coraz cieplej i nagle okazuje się, że nie ma się czym chwalić... Aby tego uniknąć przestrzegam kilku zasad i zawsze mam pod ręką kosmetyki pielęgnacyjne. Dzisiaj zdradzę Wam jak dbam o moje stopy przez cały rok.


Relaksująca kąpiel
Bardzo lubię fundować moim stopom relaksującą kąpiel w ciepłej wodzie z dodatkiem naturalnych olejów np.kokosowego czy olejku z lawendy. Po ten drugi sięgam zdecydowanie częściej, chociaż nie jestem fanką jego babcinego zapachu. Kąpiel taka trwa zazwyczaj 15 - 20 minut, a ja w tym czasie mam chwilę by poczytać lub po prostu się zrelaksować. Podczas takiej kąpieli skóra zostaje zmiękczona i  jest odpowiednio przygotowana do kolejnych zabiegów.

Pora na oczyszczanie i złuszczanie
Po kąpieli przychodzi pora na peeling czyli oczyszczanie i złuszczanie martwego naskórka. Peeling możecie kupić gotowy lub z powodzeniem wykonać go w domu np.z oliwy z oliwek i soli morskiej. Masaż wykonany podczas takiego zabiegu poprawia krążenie, a skóra staje się gładka. 
Jeżeli jednak na waszej skórze występują większe problemy z którymi nie radzi sobie zwykły peeling warto pomyśleć o peelingu kwasowym. Jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż sięganie od razu po pumeks, tarkę czy nożyk. Brrr... Ciarki przechodzą mnie na samą myśl. Miałam okazję sprawdzić taki peeling w postaci specjalnych złuszczających skarpetek i on naprawdę działa. Formuła peelingu oparta jest na złuszczających właściwościach kwasów, które wnikają głęboko w skórę, gruntownie ją oczyszczając i złuszczając. Po kilku dniach od zabiegu skóra zaczyna odchodzić płatami co na początku jest okropne i może spędzać sen z powiek, ale trzeba to po prostu przetrwać by po ok.2 tygodniach cieszyć się pięknymi stopami. 

Nie zapomnij o nawilżeniu
Najpopularniejszym sposobem jest po prostu kremowanie. Do wyboru mamy niezliczone ilości kremów, wśród których z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Dla osób z większymi problemami polecam krem z zawartością mocznika, który działa złuszczająco, zapobiega wysychaniu i twardnieniu pięt, a także wspiera proces ich regeneracji. Jeżeli jednak nie macie poważnych problemów z rogowaceniem pięt i jesteście zwolenniczkami naturalnych metod z pewnością do gustu przypadnie Wam olejowanie. Olejowanie na pewno znacie z pielęgnacji włosów, bo chyba tam zdobyło największą popularność. W przypadku olejowania najczęściej najczęściej sięgam po nierafinowane, tłoczone na zimno masło shea. Lubię je ze względu na jego zapach oraz właściwości regeneracyjne i nawilżające co w przypadku stóp jest naprawdę ważne. Aplikuje je tuż po wieczornej kąpieli, nakładam bawełniane skarpetki i do spania :) Jeśli chodzi o kremowanie i olejowanie stosuję je na zmianę.

Na koniec mały przegląd kosmetyków nie tylko przeznaczonych do stóp, których miałam okazję używać:

Vianek, Seria Czerwona, Regenerujący peeling do rąk 
Ten peeling do rąk sprawdza się świetnie także w przypadku stóp. Dzięki zawartości soli himalajskiej i pumeksu złuszcza martwy naskórek, detoksykuje i wygładza. Duża zawartość składników nawilżających dogłębnie nawilża i odżywia skórę, pozostawiając ją elastyczną i miękką. Zawartość kwasu salicylowego pozwala rozjaśnić przebarwienia i plamy. Peeling ma dobry skład, przyjemnie pachnie i jest wydajny. Niestety ze względu na jego naturalny skład ma krótki termin ważności. Jest go za dużo by zużyć go do rąk i tak zaczęłam używać go do stóp. Po użyciu skóra jest gładka i dobrze nawilżona. Niestety na skórze pozostaje tłusta warstwa co nie każdemu będzie odpowiadać. Dlatego ja stosuje go na noc, a rano moje stopy czują się świetnie. 

Avon, Foot Works, Peeling do stóp orzechy makadamia 
Chyba najładniej pachnący peeling jaki miałam. Niestety nie należy do mocnych zdzieraków i raczej nadaje się do podtrzymania efektu gładkich stóp niż do jego uzyskania. Jest bardzo delikatny, a jego drobinki są malutkie. Nakładam go pod prysznicem zanim zacznę się myć, masuje stopy chwilę, a potem zostawiam go na stopach, aż do zakończenia kąpieli. 


O'Herbal, Krem do stóp na suche i popękane pięty z ekstraktem z prawoślazu 
Kupiłam go skuszona opisem. Zgodnie z opisem: ekstrakt z prawoślazu sprzyja regeneracji, zapewnia intensywne nawilżenie i odżywienie skóry. Co do kremu to jest wodnisty i wystarczy niewielka ilość by nakremować stopy. Wchłanianie mogło by być lepsze, ale co ważne nie pozostawia tłustej i śliskiej warstwy. Spektakularnego efektu nie zauważyłam, bo nie miałam popękanych pięt, ale skóra była przyjemna w dotyku. Wydaje mi się jednak, że przy bardzo suchych stopach sobie nie poradzi.

Shefoot, Krem odżywczy do paznokci i suchej skóry stóp
Krem przyciągnął mnie ciekawym opakowaniem - podobno mniej znaczy więcej :) Wzbogacony płynną keratyną, elastyną, olejem arganowym, witaminą E, masłem shea... Po takiej dawce dopalaczy stopy powinny być perfekcyjne. Dla mnie to krem taki jak każdy inny i nie zauważyłam po jego użyciu żadnego efektu "łał". Jest gęsty i treściwy. Może dlatego wchłania się tak sobie, a na skórze zostaje wyczuwalna warstwa. Krem miałam okazję stosować zimą, kiedy stopy najbardziej potrzebują nawilżenia i niestety nie widziałam specjalnych efektów. Może i na nawilżył, ale efekt szybko znikał. Musiałam go stosować dwa razy dziennie, żeby efekt się utrzymywał, a i tak dłuższego efektu nie było.

Avon Foot Works, Orzeźwiający żel do stóp i nóg z miętą pieprzową
To jeden z niewielu "damskich" kosmetyków, który polubił również mój mąż. Żel ma przyjemną żelową konsystencję, ładnie pachnie i daje mega orzeźwienie. Wchłania się szybko, ale niestety pozostawia delikatną, lepką warstwę, jest lekki i idealnie sprawdza się w gorące dni. Jak dla mnie spełnia swoje zadanie i warto mieć kosmetyk tego typu podczas wakacyjnych wojaży. 

Apteczka Babci Agafii, Krem naturalny propolisowy do stóp
Krem kupiłam całkiem przypadkiem przy okazji uzupełnienia zapasów syberyjskich kosmetyków. Jego konsystencja jest bardzo gęsta, a zapach słodki i miodowy. Wchłania się tak sobie i oczywiście pozostawia warstwę na skórze. Jeśli chodzi o efekt to zmiękcza i wygładza skórę, ma również działanie przeciw rodnikowe, przeciwzapalne i normalizujące. Dzięki zawartości Klimbazolu zapobiega pojawieniu się i rozwoju infekcji grzybiczej. Stosując go odwiedzałam basen oraz saunę i w tym czasie nie zauważyłam by coś niepokojącego działo się z moimi stopami, więc myślę, że faktycznie działa.

Liv Delano: krem - sorbet do rąk
Krem według zapewnień producenta ma intensywnie nawilżać, a jego skład to w 100% naturalne oleje. Już za sam ten opis można go pokochać. Do tego dochodzi ta ładna orientalna szata graficzna i mamy miłość od pierwszego wejrzenia... Krem co prawda przeznaczony jest do rąk, ale jak w przypadku tego rodzaju kosmetyków stosuję go również do stóp. Ma lekką konsystencję, mleczny kolor i nieco sztuczny zapach. Sama nie wiem jak go określić, ale jest dziwny i właśnie ze względu na ten zapach stosowałam go tylko do stóp.  Wchłanianie dosyć szybkie i co ważne nie pozostawia takiej nieprzyjemnej warstwy na skórze. Stopy pozostawia w dobrej kondycji. 

A jak się mają Wasze stopy? Zdążyłyście zadbać o nie przed tymi rekordowymi upałami?
A'PIEU MILK ONE-PACK - MLECZNE MASKI W PŁACHCIE | PURE MILK, COCONUT, GREEN TEA, BANANA, CHOCOLATE, STRAWBERRY

03:50

A'PIEU MILK ONE-PACK - MLECZNE MASKI W PŁACHCIE | PURE MILK, COCONUT, GREEN TEA, BANANA, CHOCOLATE, STRAWBERRY

Maski w płachcie są idealne dla osób lubiących się relaksować. Są szybkie, wygodne i łatwe w użyciu. A kiedy jeszcze mają ciekawe opakowanie wprost nie mogę się im oprzeć. Tak właśnie trafiły w moje ręce produkty azjatyckiej marki A'Pieu, które zdecydowanie przyciągają uwagę swoim oryginalnym designem. Kiedy wybrałam się na zakupy w planie miałam zakup zupełnie innych produktów, ale te maski wyglądały tak interesująco, że od razu wzięłam wszystkie dostępne wersje. Opakowania w formie uroczych "kartoników mleka" wręcz sprawiają wrażenie, że są trójwymiarowe. Do tego są tak smacznie kolorowe... 

mleczne maseczki w płachcie apieu

Cała mleczna kolekcja składa się z 7 wariantów kolorystycznych (zapachowych), wśród nich znajdują się:

  • Mleko - maska nawilżająca,
  • Banan - maska odżywcza,
  • Truskawka - maska rozjaśniająca,
  • Czekolada - maska wygładzająca,
  • Kokos - maska nawilżająca
  • Zielona herbata - maska kojąca,
  • Kawa - maska ujędrniająca (jedyna wersja, która była niedostępna podczas moich zakupów, szkoda bo bardzo lubię kawę)

Maseczki zostały stworzone na bazie mleka i ekstraktów roślinnych. Proteiny zawarte w mleku mają nawilżyć, odżywić i wygładzić naszą skórę, przywracając jej równowagę płaszcza lipidowego. Dodatkowe naturalne ekstrakty sprawiają, że możemy dobrać maseczkę do potrzeb naszej skóry.
Niewątpliwie jest to jedna z "wygodniejszych" masek w płachcie jakie miałam do tej pory. Bawełniana płachta jest średniej grubości, jest mocno nasączona i dobrze wykrojona, dzięki czemu nawet na mojej małej twarzy "dobrze leży". Esencji jest tak dużo, że spokojnie wystarczy by zaaplikować ją na dekolt. Dla sprawdzenia trzymałam maskę dłużej niż zaleca producent (15-20 min) i trzyma się dobrze, praktycznie aż do wyschnięcia. 

Mleko

Jest to maseczka nawilżająca przecznaczona do pielęgnacji skóry suchej, pozbawionej blasku. Pachnie najdelikatniej ze wszystkich wersji. Jej działanie jest również delikatne, a nawilżenie i ulga dla skóry odczuwalna niemal natychmiast. Jeśli więc szukasz typowej maski nawilżającej to ta będzie najlepsza z nich. Podczas noszenia maski, jak i pozdjęciu nie odczuwałam żadnych niepokojących objawów w postaci zaczerwienienia czy pieczenia. Maska nie pozostawia tłustej, lepkiej warstwy, dobrze się wchłania i nie wymaga spłukiwania. Skóra po użyciu staje się bardziej elastyczna i gładka.


Czekolada

Jest to maska wygładzająca do pielęgnacji skóry dojrzałej. Pachnie delikatnie jak by mieszanka kokosu, czekolady i migdałów. W przypadku tej maski nie odczułam takiego super efektu nawilżenia jak u poprzedniczki, pomimo tego, że esencja wręcz kapała z płachty. Podczas stosowania czułam lekkie mrowienie czy nawet pieczenie. Po zdjęciu maski wszystko wróciło do normy, a skóra była pełna blasku i jak by pobudzona do życia. 

mleczne maseczki w płachcie apieu

Zielona herbata

Jak pewnie się domyślacie jest to maseczka kojąca do pielęgnacji skóry wrażliwej. Tak jak pozostałe wersje pachnie dlikatnie, a zapach przypomina herbatę. Z pewnością jest to maseczka, która przynosi ukojnenie i odprężenie - jej zapach zdecydowanie pomaga się zrelaksować. Skóra po użyciu jest nawilżona, gładka i promienna. 

mleczne maseczki w płachcie apieu











Truskawka

Truskawkowa maseczka rozjaśnia matową skórę. Zdecdydowanie jest to coś dla mojej ziemistej i zmęczonej cery. Maska pachnie delikatnie truskawkowo, można powiedzieć, że przypomina jogurt. Jej użycie jest komfortowe, a zawartość ekstraktu z perły pozytywnie wpływa na koloryt skóry i jej promienny wygląd. Po jej zastosowaniu moja skóra czuła się dobrze i naprawdę dobrze wyglądała. Stała się bardziej rozświetlona i nabrała blasku, którego teraz zimą zdecydowanie jej brakuje. Stała się nawilżona i napięta. Maska nie pozostawia nieprzyjemnej, lepkiej warstwy, a esencja dobrze się wchłania.

mleczne maseczki w płachcie apieu


Banan


Rozświetlająco-odżywcza maseczka dla skóry pozbawionej blasku. Ekstrakt z banana rewitalizuje oraz nawilża matową skórę. Mleczko pszczele łagodzi podrażnienia. Maska pachnie cudownie bananowo i jest to moja ulubiona maseczka spośród całej serii. Dobrze nawilża i wygładza, a także regneruje zmęczoną skórę. Moja matowa i ziemista cera zdecydowanie potrzebuje takich energetycznych maseczek. Buzia po użyciu stała się miękka, sprężysta i wygładzona. Esencja wchłonęła się całkowicie, nie pozostawiając tłustej warstwy.

mleczne maseczki w płachcie apieu












Kokos

Nawilżająca maseczka z kokosem polecana jest do pielęgnacji skóry suchej. Jest to chyba moje największe rozczarowanie, liczyłam, że maska będzie mega pachnieć kokosem, który uwielbiam pod każdą postacią, a tu zonk mamy zapach bardzo delikatny i jak się dobrze zaciągniemy to może przypomina on kokos. Po za tym nie jest tak dobrym nawilżaczem jak wersja mleczna. Maseczka dobrze nawilża, a efekty widoczne są gołym okiem od razu po jej zdjęciu, w postaci gładkiej, nawilżonej i świeżej skóry.

mleczne maseczki w płachcie apieu


Jeżeli chodzi o składy to są niemal identyczne i w zasadzie różnią się zawartością ekstraktów roślinnych. Poniżej prezentuje Wam dwa przykładowe:

Truskawkowa skład: Water, Butylene Glycol, Glycerin, Mineral Oil, PEG-40 Stearate, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Sorbitan Sesquioleate, Fragaria Chiloensis (Strawberry) Fruit Extract, Milk Extract, Pearl Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Saccharomyces/Imperata Cylindrica Root Ferment Extract, Saccharomyces/Viscum Album (Mistletoe) Ferment Extract, Nelumbo Nucifera Callus Culture Extract, 1,2-Hexanediol, Sodium Hyaluronate, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Carbomer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Disodium EDTA, Fragrance

Czekoladowa skład: Water, Butylene Glycol, Glycerin, Mineral Oil, PEG-40 Stearate, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Sorbitan Sesquioleate, Theobroma Cacao (Cocoa) Extract, Milk Extract, Prunus Mume Fruit Extract, Lactobacillus/Soybean Ferment Extract, Saccharomyces/Imperata Cylindrica Root Ferment Extract, Saccharomyces/Viscum Album (Mistletoe) Ferment Extract, Nelumbo Nucifera Callus Culture Extract, 1,2-Hexanediol, Sodium Hyaluronate, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Illicium Verum (Anise) Fruit Extract, Carbomer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Disodium EDTA, Fragrance

mleczne maseczki w płachcie apieu

Podsumowując:

Wszystkie maseczki wyglądają świetnie. Do tego pachną bardzo delikatnie co niewątpliwie jest plusem - bardzo nie lubię intensywnych zapachów, które po dłuższym czasie męczą mnie. Płat jest dobrze wykrojony i baardzo dobrze nasączony, a esencji wystarczy spokojnie by zaaplikować ją sobie na szyję, dekolt czy dłonie. Podczas stosowania maseczka przylega idealnie do twarzy, nie wymaga poprawek nawet podczas wykonywania różnych domowych czynności. Przy niektórych maseczkach pojawiło się delikatne mrowienie, na szczęście znikało bezpowrotnie. Nie działo się nic niepokojącego z moją skórą, nie zauważyłam żadnych nowych niedoskonałości. Natomiast poprawił się stan nawilżenia, a skóra stała się bardziej elastyczna, promienna i rozświetlona. Moim ulubiecem jest wersja bananowa. Jednak według mnie maseczki nie różnią się między sobą jakoś super i tak naprawdę głównym kryterium wyboru był zapach. Spokojnie mogę Wam je polecić, zwłaszcza jeżeli traficie na promocje, bo można je kupić już za 7 zł.

Czym jest gąbka Konjac i jak się jej używa? Jak sprawdza się u mnie + Przegląd gąbek.

12:20

Czym jest gąbka Konjac i jak się jej używa? Jak sprawdza się u mnie + Przegląd gąbek.

Ostatnio pisałam o demakijażu micelarnym, który jest bardzo wygodny i który osobiście bardzo lubię - jeśli nie czytałyście to zapraszam tutaj. Dzisiaj chciałam przybliżyć Wam kolejną możliwość oczyszczania, która może wydać się ciekawsza, ponieważ jest w 100% naturalna. Jako posiadaczka skóry tłustej, trądzikowej i z licznymi problemami wiem, że najważniejszym krokiem jest dokładne oczyszczanie. Wiem również, że ten problem dotyczy i Was, stąd ten post pojawia się na Waszą prośbę. 




Czym jest gąbka Konjac?

Gąbka Konjac pochodzi z Japonii, gdzie znana jest od ponad 1500 lat. Wytwarzana z korzenia byliny Konjac jest w 100% naturalna - składa się bowiem z wody i błonnika roślinnego. Wolna od sztucznych barwników, konserwantów, jest całkowicie biodegradowalna, więc bezpieczna dla środowiska. Gąbka posiada zasadowe PH. Polecana jest do każdego rodzaju cery - w tym również do pielęgnacji delikatnej skóry niemowlęcej.



Rodzaje gąbek 

Na rynku dostępnych jest wiele wariantów gąbek. Oprócz zwykłego czystego Konjaka mamy gąbki z dodatkiem glinki (np.zielonej), rumianku, zielonej herbaty czy węgla aktywnego. Wybór jest ogromny i tak naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Gąbki mają również różny kształt od małych popularnych kulek po serduszka. 



Jak używać i przechowywać gąbkę Konjac?

Gąbka po wyjęciu z opakowania jest twarda. Należy ją zmoczyć ciepłą wodą po czym odczekać (jak podają producenci nawet ok.3-5 minut), jednak gąbka mięknie dużo szybciej. Po zmoczeniu gąbka staje się elastyczna i jest gotowa do użycia. 
Demakijaż można przeprowadzić samą gąbką lub dodać delikatny płyn do mycia twarzy. Należy delikatnie ruchami kołowymi masować twarz - nie tylko zmywamy zabrudzenia czy resztki makijażu, ale pobudzamy skórę do szybszej regeneracji. Na koniec należy gąbkę dokładnie wypłukać, wycisnąć i odwiesić do wyschnięcia (gąbka ma specjalny sznureczek umożliwiający jej powieszenie). Gąbkę powinno wymieniać się co 3 miesiące.

Jak ja używam Konjac

Osobiście preferuję czysty Konjac. Wersje z "dodatkami" zauważyłam, że są mniej trwałe i czasem pachną chemicznie. Wolę sobie zrobić maseczkę z glinki niż kupić gąbkę z jej dodatkiem. 
Gąbki nie używam do demakijażu, a raczej do mycia twarzy - jeśli zmywam makijaż w tym celu używam specjalnego płynu np. micelarnego i dopiero na koniec myję twarz gąbką. To przedłuża jej trwałość. Masowanie gąbką złuszcza martwy naskórek i odblokowuje pory dzięki temu sprawdza się przy skórze tłustej z problemami.
Gąbkę suszę w pobliżu grzejnika - mam specjalny uchwyt na którym wisi gąbka nie stykając się z żadną powierzchnią. Jeśli zostawimy ją pod prysznicem lub w pobliżu jest dużo wilgoci nie będzie dobrze wysychać i z czasem zacznie pleśnieć. Sprawdzałam i odpowiedni sposób przechowywania sprawia, że gąbki można spokojnie używać ponad 6 miesięcy, ja jednak wymieniam ją częściej, co ok.3-4 miesiące. Nie chodzi tu o sam fakt zużycia, ale po co czekać aż gąbka zacznie "kwitnąć"? Kiedy moja gąbka nadaje się do wymiany do mycia twarzy używam nowej a stara służy mi do zmywania maseczek - to dużo wygodniejsza opcja niż zmywanie wodą.  




Yasumi gąbka z kolagenem
Avon naturalna gąbka
100% SPA BY KARMAMEJU naturalna gąbka



Powyższe gąbki można kupić za ok.20 - 30 zł. Avon ok. 20 zł, Yasumi ok.25 zł, natomiast ostatnia jest aktualnie na promocji za 29 zł. Gąbka z Avon jako jedyna została zapakowana podwójnie - oprócz szczelnego opakowania zewnętrznego posiada jeszcze folię wokół siebie. Gąbki nie różnią się między sobą. Wszystkie sprawdzają się tak samo - nie widzę sensu płacić 40 zł i więcej za gąbkę, która produkowana jest tak samo jak ta za 20 zł (zwłaszcza jeśli produkowane są w Chinach). Jedynym wyjątkiem jest gąbka z certyfikatem, która produkowana jest w sposób kontrolowany. 

Starałam się zebrać wszystkie najważniejsze informacje o gąbkach Konjac, jeśli jednak macie pytania to zapraszam do kontaktu.